I wraca ten mąż Koleżanki Mojej Wuefistki z tego dalekiego morza. I w sumie dobrze, że wraca. Po pół roku w błękitu odmętach, to nawet Koleżanka Wuefistka się lituje… i choć już 20 wspólnych lat za nimi, choć marudny, i choć specjalizuje się głównie w rozrzucaniu skarpetek na m2, to jednak było nie było pół roku i te odmęty robią swoje… Budzi się serca poryw i w tym porywie cieszy się Koleżanka Moja Wuefistka. Cieszy się, że męża nie było, a powrócił. Cieszy się Koleżanka Wuefistka, cieszy się rodzina jej… Syn Młody Gniewny umyje włosy na tę okazję powrotu i zepnie je nawet, żeby do zupy nie wpadały, córka Śliczna i Grzeczna na kwadrans Dochodzącego Zakochanego za drzwiami zostawi, co by z ojcem kolację zjeść spokojnie… Nawet pies, Kundlica Szczera a Oddana długi spacer sobie dopuści na rzecz pełnego uwielbienia polegiwania przy stopach, co to w tych błękitu odmętach… przez pół roku… rekinów przecież na pewno unikać musiały. I tak to Mąż Marynarz do domu swojego wraca… kolacja pięknie z talerzy znika… wszyscy uśmiechają się jak w reklamie Coca Coli… sielanka płynie bez sztormów domowych… Mąż Marynarz w dobrym humorze pod prysznic wskakuje, a w sypialni w swojskie, domowe, niesłone T-shirty plecy marynarskie a stęsknione za domem przebiera… ale… ale już swój z tej sypialni nie wychodzi… Nocą ochoty na seks nie ma, do żony, a Koleżanki Mojej Wuefistki warczy jedynie, spod byka na dzieci spogląda i tylko dla psa, Kundlicy Szczerej a Oddanej przychylne acz zrezygnowane słowo zachowuje. Na darmo Koleżanka Wuefistka dowiedzieć się próbuje, cóż to za podła cyniczna bestia męża jej zadowolonego niegdyś, pod tym prysznicem w dupsko bezczelnie użarła. Chłop fuka posępnie, że „Nic się nie stało”, „Żeby dać już spokój” i „Że odpocząć po ciężkim rejsie mu nie dają.” Tak mija późny wieczór i poranek dzień pierwszy, wieczór i poranek dzień drugi, w końcu poranek i pół wieczoru trzeciego… W połowie wieczoru trzeciego bowiem zrywa się nagle Milczący Mąż Marynarz z fotela i z okrzykiem „No nie wytrzymam tego dłużej!” w czeluściach sypialni znika. Wraca po chwili, gatki czarne a lateksopodobne w dłoni dzierżąc, czerwieniąc się po uszy same i ledwo powstrzymując serce przed nadchodzącą falą zawałową, na żonę swoją a Koleżankę Moją Wuefistkę wrzeszczeć zaczyna:
- Co to jest?! Ty mi wytłumacz, co się w tym domu pod moją nieobecność dzieje?! Jakie tu orgie odchodzą?! I na co, proszę ja Ciebie, ta dziura z tyłu w tych obscenicznych majtkach potrzebna jest
Tobie?!
Koleżanka Moja Wuefistka dębieje, serce jej zamiera z przestrachu, że te majtki schowane jeszcze chwilę temu przecież... że tak nagle... i że w takim uniesieniu Męża Marynarza widzi… I czuć już tragedię ciężką w powietrzu, i krew, i zbrodnię, a przynajmniej ingerencję intensynej terpaii z okazji nerwobóli, ale... ale syn Młody Gniewny, zwabiony krzykiem Ojca Rodziciela do pokoju w tym momencie wkracza i dzięki chwili ciszy bezdechem histerycznym spowodowanej:
- Ojciec, a co Ty gaciami cieczkowymi kundlicy wymachujesz, że Cię na drugim końcu ulicy słychać…?
wtrącić mu się udaje...