No
i uff. Wysiedziałam. Dzień z Armegdonicą pt. „Kiblujemy w domu, bo oskrzela się
palą” mocno taki se jest, nie ma co ściemniać. I oczywiście, że znów Niematka
Polka przeze mnie przemawia, ale… srał to pies [jak zwykł mawiać Młody
Obiecujący Literat]. Dzień więc mocno taki se, a uszy zwiędłe od „Mamo… mogę Ci coś powiedzieć?” po raz
milion osiemset siedemdziesiąty szósty [jeszcze przed jedenastą]. Wieczór jednak
spełnił oczekiwania dnia całego… Armagedonica usnęła i ja, jako umęczona
macierzyńsko od świtu, z rozwianym włosem, rozmazaną resztką makijażu
rozsiadłam się w fotelu, mając kawał nierelaksującego się świata w głębokim
poważaniu. Mężczyzna Mój Domowy zaproponował herbatę i już urzekał mnie
malowany pastelami plan bezruchu totalnego, kiedy to w oku, co przed chwilą tę herbatę
tak urokliwie serwowało, błysk niecny przyszło mi dostrzec…
-
Oooo nie, mowy nie ma. – kiwam ja głową stanowczo a kategorycznie, żeby w tym
swoim umęczeniu macierzyńskim złudzeń Mężczyźnie Mojemu Domowemu nie zostawiać.
-
Oj tam – mówi on, z błyskiem coraz to niecniejszym – Sądzę, że powinniśmy
przedyskutować tę sprawę…
- Wiesz,
faceci powinni jednak być na pilota. Z funkcją „off”.- stwierdzam, w mniemaniu
moim dyskusję ucinając, na co słyszę:
-
A babki z funkcją „mute”...
I
już otwierałam usta, żeby się odciąć kategorycznie i dopiętowo całkiem [bo
niech sobie Mężczyzna Mój Domowy nie myśli, że mu tak to docinanie bezkarnie
ujść może!], ale mnie ta Armagedonica jako żywo przed oczami czy też uszami
stanęła i dupa. Nie sposób się nie zgodzić. Dziób zamknęłam i przez głowę mi
tylko przemknęło, że negocjacje przyjdzie dokańczać po nocy...
proszę bardzo jak się mąż wyrobił :P
OdpowiedzUsuńheh, trening [z zołzą] czyni mistrza! ;)
UsuńUrywać w najciekawszym momencie historię? Czytelnicy chcą więcej :)
OdpowiedzUsuńBiedni Czytelnicy [czy też Nieczytelnicy], coż Oni teraz poczną? :)
UsuńNo właśnie, cóż poczną? Zostawisz ich na pastwę wygłodniałej wyobraźni? Nie powinnaś! ;)
UsuńZ wygłodniałą wyobraźnią jest jak z dobrym winem. Bywa pięknie inspirująca. Tym razem więc,Szanowny Panie Luty, pozwoli Pan, że postawię na autoodkrycia czytelnicze :)
UsuńA tymi autoodkryciami (autodomysłami) to czytelnicy mają się dzielić tutaj? ;)
UsuńA te odkrycia można tu prezentować?
UsuńNo, ja za nie swoje komentarze odpowiedzialności brać nie mogę. :)
Usuńdla tych bez wyobrazni zawsze zostaje redtube ;)
OdpowiedzUsuńKrólewna Grzanka to na wszystko znajdzie radę! :)
OdpowiedzUsuńCzy ja wiem. Byłem tam kilka razy, materiał w ogromnej większości dla srogich desperatów.
UsuńA Szanowny Pan Luty do "tych bez wyobraźni" pretenduje...? No proszę, a dawało się odczuć, że do "tych z wygłodniałą" :)
UsuńA to zależy od pogody.
UsuńEkshibicjonista-meteopata, znaczy się? :)
Usuńja piersi swych w sieć nie puszczam, o grze wstępnej z mężem nie piszę, o wzdychaniu do rudowłosych i jakiś innych nieokreślonych również, zatem nie, nie ekshibicjonista ;)
UsuńSzanowny Pan Luty jak zwykle ma rację. Skrajny to ekshibicjonizm- te piersi nagie czy takie tam prawie i te opowieści rodem z małżeńskiej alkowy… z niemałżeńskiej tym gorzej [Rudość bowiem wyjątkową jakąś traumą Panu Lutowemu odbijać się musi]. Nie sposób zatem się nie zgodzić. Co tam licentia poetica? Co tam czysta przyjemność z pisania czy też niepisania?
UsuńEkshibicjonizm skrajny bez dwóch zdań. No, a już na pewno skrajniej skrajny niż komentowanie incognito pod „urodzinowym” nickiem. :)
PS o posiadanie męża zaś, w naśmielszych wyobrażeniach swoich, Pana Lutowego nie podejrzewam :)
ach ta zazdrość ... :P
UsuńRudość traumę wywołuje u mnie? Małżonkę mam rudą, bywa strasznie, zwłaszcza gdy dojdę przed nią, ale bez przesady ;)
UsuńA pisać nikomu nie zabraniam, tym bardziej, że to pisanie miłe w odbiorze jest. A wytknięcie ekshibicjonizmu blogerce, to żaden zarzut przecież, bardziej stwierdzenie faktu.
heh, więc jednak Ruda Trauma :)
Usuńi że Pan nie zabrania, to ja doprawdy wdzięczna całością serca swojego jestem :)
moze mnie zatrudnia w dziale napisz do przyjaciółki
OdpowiedzUsuńHehe to niegłupi plan. Ja bym zatrudniła, ale mnie nie stać. :(
Usuń