środa, 1 maja 2013

Między słoniem Trąbalskim a Wilkiem Stepowym, czyli jak literacki upadek obija poślady

Człowiek nie powinien pić wina. Człowiekowi po winie plącze się jęzor, plączą się nogi i wiersze pamięta tylko fragmentarycznie. Inaczej. Ja nie powinnam pić wina. Po winie plącze mi się wszystko, a wiersze pamiętam tylko w ogólnym zarysie. To może być zgubne. To może stanowić absolutną pewność utraty szansy na dziki seks z obcym nieznajomym. Oczywiście, zakładając, że jest się ciągle wolnym ptakiem z tabliczką singiel. Z obrączką zamiast tej tabliczki sprawa z góry generalnie wygląda przegranie. Ale nic to…
Zakładając hipotetycznie bycie na świecie przeważnie w pojedynkę, ten wieczór i tak nie mógłby potoczyć się inaczej...
Wyobraź sobie Nieczytelniku Barowy, że do Twojej ulubionej całkiem knajpy wchodzi Adonis… Achilles… Apollin może. Mniejsza o imię, nie musi być nawet na „A”. O urok osobisty chodzi, czy tam po prostu zwierzęcość jakąś z ciała buchającą. I wyobraź sobie Nieczytelniku, że ten Zmysł Nieprzeciętny dosiąść się do Ciebie, chcąc nie chcąc, musi, bo wszędzie indziej może tylko postać…I dosiada się, i wieczór płynie, i wino się leje, i szanty krew podburzają. I pada w końcu to sakramentalne pytanie o imię, bo przecież jak tak? „Zmyśle Nieprzeciętny” się zwracać przez cały wieczór?

- Tobiasz.- słyszysz.
Ożeż ja pierdziu!” Chcesz krzyknąć. Ale nie krzyczysz, coś Ci się jednak już w tej głowie kołacze, już coś tam się sprzęga powoli natrętnie, choć jeszcze wcale nie krzyczysz… „Eee, ściema.” Wykrztuszasz jedynie.
- O rany, dowód Ci pokazać?
A pewnie, że pokazać. Z każdej strony kłamliwe męskie nasienia, imiona fałszywe podają, wiek przekłamują, stan cywilny naciągają i takie tam. Niech sobie Zmysł Nieprzeciętny nie myśli, że kiedy kobieta winem nasiąka jak gąbka, to już całkiem głupia się robi…
- No nie, Tyś nie żartował. Ale Tobiasz to takie dla słonia imię raczej…
I już wiesz, już widzisz po oczach gasnących, że właśnie grubą kreską skreśla Cię Tobiasz z łań potencjalnych tej nocy, że choćbyś na tę jedną noc właśnie [hipotetycznie rzecz jasna] poznać bliżej Tobiasza chciała, to ni chuja, szans już na to nie ma… Żeby ten jęzor chętniej za zębami chciał się trzymać, żeby nie wyrywał się tak bezwolnie do każdej błądzącej po pustkowiu myśli... Żebyś po protu trzymała gębę na kłódkę, może i byś mogła prowadzić zajęcia trenerskie z uwodzenia. A tak...? Próbujesz się jeszcze ratować jakimś skojarzeniem z literaturą, że przecież skądeś na pewno się To w głowie Twojej zaplątało… ale wino robi swoje, szans na cytaty nie ma… Moment minął, Zmysł Nieprzeciętny plecami się odwraca, a Ty już wiesz, jakie to szczęście, że i tak masz obrączkę na palcu…
I owszem, mogło się to zdarzyć, choć wcale nie musiało… aleee... Panie Tuwimie, cytując klasyka:
„Ach, te to, książki zbójeckie!” co to się z winem nijak nie komponują, wszystko czasem schrzanić potrafią.