Jest taka prawidłowość świata,
prawidłowość wredna i stuprocentowa, prawidłowość, która dotyczy mnie tylko tak
ściśle, jak ta z efektem jojo… Otóż dokładnie w chwili, kiedy Człowiekowi po
przejściach przemyka galopem przez głowę ślad nawet myśli: „No, to chyba
zaczynam ogarniać.”, dokładnie w tej właśnie chwili życie robi voltę, salto,
rzuca się z samolotu na plecy i wszystko znowu staje na głowie. Okazuje się, że
nagle wyrzucają Człowieka z pracy, żona Człowieka jednak ma ten romans, dziecko
Człowieka wagaruje od miesiąca i na pewno nie zaliczy maturalnej klasy albo w
końcu, że Człowiek jest w ciąży. Bliźniaczej. Nie będę Cię, Starszy O Dwa Lata
Nieczytelniku, uświadamiać, które salto napadło mnie, ale nadmienię tylko, że…
będąc mamą (no dobra, bądźmy
progender) rodzicem (choć przysięgam, że Mężczyznę Mojego Domowego jakoś
omijają te zdolności) bliźniąt, zyskujesz jakieś nieprawdopodobne zręczności,
zręczności godne jogina. Ciało Twoje, rozćwiczone do tej pory na tyle, żeby
wycelować kredą w ściągającego gówniarza i nie rozlać wina z przepełnionego
kieliszka (niekoniecznie jednocześnie) nagle dostaje supermocy Człowieka-Gumy.
Okazuje się, że można zmieniać Bolkowi pieluchę jedną ręką, drugą przytrzymując
czoło Lolka, żeby ten nie wyżerał tego, co kusi niebanalnym zapachem w zdjętej
już pielusze Bolka… Można też robić obiad w półszpagacie, lewą nogą broniąc dostępu
Lolkowi do szuflady z olejami, a prawą Bolkowi z przyprawami, mając pomiędzy
kuszące dla obu sześciedziąt centymetrów szuflady z jakże dźwięcznie
upadającymi talerzami… (tu uwaga: NIECZYTELNIKU, NAJPIERW PROJEKT KUCHNI, POTEM
DZIECI! Powinni to pisać przy kasie w Ikei).
I gdybyś pytał, Nieczytelniku
Zatroskany, czemu nie było wpisów przez miesięcy tyle, to właśnie mniej więcej
dlatego, że wieczorami moje ciało nadrabiało energię straconą za dnia na
ćwiczenia rozciągające… I kiedy dziś o 4.00 nad ranem prasowałam strój galowy
Armagedonicy (bo to już poważna, szkolna panna, co ma poważne obowiązki, o
których wyrodna matka przypomina sobie w środku nocy), pomyślałam sobie, że to
strasznie głupio, że mnie tu nie ma od tak dawna. Prawda?