No
i co z tego, że radio zostawiłam włączone? O-jeju! A Tobie, Nieczytelniku
Skojarzony, nie zdarzyło się nigdy światła w chacie przed wyjściem nie zgasić? Nooo, niby
jakoś tam rozumiem, że kuchnia w mieszkaniu to nie do końca to samo co mróz i
auto... Ale żeby od razu, po drobnych kilku godzinach Meli Koteluk w samotności
głośników Zdzisław Bordowonosy nie odpalił spod bloku? To na cholerę ja tego
wina nie piłam? Żeby teraz SKM-ką do domu po nocy dylać, co ją będę miała za
godzin cztery? No ludzkie pojęcie przechodzi technika współczesna [mhm
powiedzmy, że współczesna]! Raz już kiedyś dwaj rycerze ze sportowego
dupoślizgu ratowali mnie na popych... [Tak, wiem, niewyuczalność moja to sprawa
dość beznadziejna...] Ale tu...? Trzy raptem kobiety na mrozie, lekko
nawinnione w dodatku, jedna - równie nawinniona, ale w całkiem miłym gniazdku
na górze... Auto w zaspie po kolana... Rycerza za to w sportowym dupoślizgu
sztuk zero. Ba! Rycerza i bez sportowego dupoślizgu nawet, sztuk tyleż samo!
Ech...
Dyrdanie 25 kilometrów
na pieszo oczywiście daje jakąś tam perspektywę utraty zbędnych kilogramów,
pchanie 25 kilometrów
stareńkiego seicentka daje perspektywę utraty i tych niezbędnych nawet, ale
ludzie!!! No, bądźmy poważni. Niespecjalnie dało się wydzwonić komórką
Mężczyznę Domowego [że śpi o 2 w nocy???], ale ściągnąć Kobietę Z Gniazdka U Góry domofonem, to już
zupełnie tak...
I
co, Rycerze Nocni a Błędni? Wypchały kobiety auto, zataczając się przy tym ze
śmiechu albo ze wina [nie mam pewności]? Wypchały z zaspy po kolana! Podpięły
długimi a kolorowymi kablami do auta Kobiety Z Gniazdka U Góry, co nie wiedzieć
czemu radia nie zapomniała na noc wyłączyć? Podpięły! [Swoją drogą ładny to
widok, takie zaśnieżone bordo, niebieskość, dwa czerwono-czarne kable
pomiędzy... i cztery rechoczące ciała pedagogiczne... Jednak, co by nie mówić o
ministerstwie, rację w jednej kwestii ma -
W ścieżkach międzyprzedmiotowych tkwi potężna SIŁA!] Odpaliły auto? Ba!
Do domu nawet podojeżdżały bez zgaśnięcia silnika.
I
tak sobie siedzę na mojej kanapie nocnej, nawinniając się odpowiednio do
okoliczności, i taka mnie pretensjonalnie pasująca do pisaniny mojej refleksja
w obliczu zdarzeń ostatnich nachodzi... Potrzebne nam te chłopy w ogóle...?