poniedziałek, 24 lutego 2014

"Czy może być jakakolwiek fajniejsza robota niż moja?! " PS



Masz takie momenty, Nieczytelniku Przebystry, że kiedy już postawisz kropkę, kiedy już wciśniesz enter [tudzież „wyślij”], kiedy wreszcie zaczniesz brać oddech po przydługim zdaniu… w tym momencie właśnie, gdy wypowiedź swoją kończysz [niestety nie w myślach], wiesz już, że przestrzeliłeś, że poszedłeś o jedno zdanie, o jeden wyraz za daleko? Że wydawało Ci się TO słusznym przez chwilę… jednak ze szczególnym naciskiem na „wydawało się” i „przez chwilę”? Życie oczywiście weryfikuje Twoją opinię natychmiast, nachalnie i nie pozostawiając Ci cienia złudzeń, a krajobraz obraca się tak, że z morza zaczyna kapać do nieba…
Takimże to zdaniem właśnie ja poczęstowałam post swój piątkowy… bo dziś…
Dziś, kiedy sprytni uczniowie z klas trzecich trudzili się nad rozprawkami, w pocie czoła [i to nie jest przenośnia] próbując wykrzesać ze swoich długopisów jakąś myśl niezłomną, ja sprawdzałam testy, co to je bezczelnie Pierwszakom z lektury poczyniłam… Zaśmiałam przy jednym, a Starszaki od razu uchem wrażliwym a podstępnym wychwyciły, iż mogą sobie w pisaniu wymęczonym przerwę bezkarną zrobić i spytali ciekawsko:
- A z czego się pani tak śmieje?
- Ech, no z tego, co się tu w testach Pierwszakom ponawypisywało… Wiecie, kto dowodził wojskami polsko-litewskimi w bitwie pod Grunwaldem?
- Noo… yyy - tu dało się zauważyć płoche po sobie spojrzenia, skrobanie po kartce, nagłe powroty do na brudno czynionych notatek.... Zlekceważyłam ten obraz solidnie, bo chuj tam, nie moja to działka- historia, a i do egzaminu całe jeszcze dwa miesiące przecież… Skróciłam więc te męki tantalowe, cytując, com w teście pierwszakowym wyczytała:
- Otóż… w bitwie pod Grunwaldem wojskami polsko-litewskimi dowodził… [tu zawiesiłam głos teatralnie] Piłsudski!

O! Jakże wielkie salwy śmiechu wybuchły! Jakże się Starszaki uświadomione poczuły! Jakiż to rumor kamieni z serc spadających usłyszeć się dało! I wtedy, w tym całym ich [słusznym skądinąd] rozbawieniu, coś do mnie dotarło z całą złotych myśli brutalnością…

- No tak, jak miał dowodzić pod Grunwaldem, jak według waszych ostatnich kartkówek pisał wtedy [czy też chwilę później] Balladynę…?

Szczerze? Wygląda na to, że w dupę się do tej roboty nie nadaję…

sobota, 22 lutego 2014

ESD, czyli wiosna, Panie Kierowco!


Pamiętam, jak swego, niemożebnie odległego już czasu zaczytywałam się w Jeżycjadzie… Eksperymentalny Sygnał Dobra tak srodze natchnął moją młodą duszę, że do tej pory zdarza mi się głupkowato szczerzyć swoje królicze zębiszcza do Bogu ducha winnych, zdumionych przechodniów, którym na twarzy maluje się raczej [trzeba przyznać, że niemal błogie w swej wymowie]: „Fuck You!” Niespecjalnie wychodzi mi zatem wcielanie w życie hasła młodocianych idealistów z Koziołkowa, ale jakiś tam order za samą wytrwałość pewnie dostać powinnam…
A dziś powiało wiosną i najpiękniej było patrzeć na Trójzębne Miasto z całkiem drugiego brzegu, które [cholera!] w tym słońcu tchnie jakimś niebywałym światem…






I kiedy wracaliśmy Spod Tej Oliwy, okazało się, że Musierowicz całkiem mocnym obozem trzyma się na Wybrzeżu [albo też gimnazjaliści z najwyższym wysiłkiem podjęli się hasła „Zabij tę nudę!”, będąc zmuszeni przeczekać na autobus całe 17 minut…]. Tak czy śmak…
Dwudziestu rosłych chłopa z niewypowiedzianym błogostanem przyklejonym do radosnych gęb, że na matmę wracać nie trzeba, ustawiło się w rządku tuż przy ulicy i… słało ukłony, dygało, czasem pomachiwało nieśmiało, czasem  majtało rękoma, czyniąc huragan wokół… czekając reakcji tych, co za kółkiem…
Skitrałyśmy się z boku z koleżanką moją serdeczną, udając, że nie do nas odpowiedzialność za całą tę hałastrę należy i przyglądając się reakcji kierowców, co ze zmęczeniem wpisanym w maskę i kierownicę do domu się turlali…
I wiesz co, Nieczytelniku Prowadzący Się Nienagannie? Ogromna większość jakoś rozświetlała się na te przejawy Niepoczytalności Nastoletniej, odmachiwała, słała buziaki, mrugała światłami jak okiem porozumiewawczym… Za to otrzymywała gromkie brawa i zdecydowanie zbyt głośne [a chuj!] okrzyki aprobaty…
A ja tak sobie myślę… zima się kończy, Armagedonica zdrowieje, niedźwiedziowatość moja zaczyna rozglądać się za innym kątem… rozczarowania, okazuje się, przestają robić takie wrażenie jak kiedyś…  a na to wszystko…. Czy może być jakakolwiek fajniejsza robota niż moja?!