Masz takie momenty, Nieczytelniku Przebystry, że kiedy już
postawisz kropkę, kiedy już wciśniesz enter [tudzież „wyślij”], kiedy wreszcie
zaczniesz brać oddech po przydługim zdaniu… w tym momencie właśnie, gdy
wypowiedź swoją kończysz [niestety nie w myślach], wiesz już, że
przestrzeliłeś, że poszedłeś o jedno zdanie, o jeden wyraz za daleko? Że
wydawało Ci się TO słusznym przez chwilę… jednak ze szczególnym naciskiem na
„wydawało się” i „przez chwilę”? Życie oczywiście weryfikuje Twoją opinię
natychmiast, nachalnie i nie pozostawiając Ci cienia złudzeń, a krajobraz
obraca się tak, że z morza zaczyna kapać do nieba…
Takimże to zdaniem właśnie ja poczęstowałam post swój
piątkowy… bo dziś…
Dziś, kiedy sprytni uczniowie z klas trzecich trudzili się
nad rozprawkami, w pocie czoła [i to nie jest przenośnia] próbując wykrzesać ze
swoich długopisów jakąś myśl niezłomną, ja sprawdzałam testy, co to je
bezczelnie Pierwszakom z lektury poczyniłam… Zaśmiałam przy jednym, a Starszaki
od razu uchem wrażliwym a podstępnym wychwyciły, iż mogą sobie w pisaniu
wymęczonym przerwę bezkarną zrobić i spytali ciekawsko:
- A z czego się pani tak śmieje?
- Ech, no z tego, co się tu w testach Pierwszakom ponawypisywało…
Wiecie, kto dowodził wojskami polsko-litewskimi w bitwie pod Grunwaldem?
- Noo… yyy - tu dało się zauważyć płoche po sobie spojrzenia,
skrobanie po kartce, nagłe powroty do na brudno czynionych notatek....
Zlekceważyłam ten obraz solidnie, bo chuj tam, nie moja to działka- historia, a
i do egzaminu całe jeszcze dwa miesiące przecież… Skróciłam więc te męki
tantalowe, cytując, com w teście pierwszakowym wyczytała:
- Otóż… w bitwie pod Grunwaldem wojskami polsko-litewskimi
dowodził… [tu zawiesiłam głos teatralnie] Piłsudski!
O! Jakże wielkie salwy śmiechu wybuchły! Jakże się
Starszaki uświadomione poczuły! Jakiż to rumor kamieni z serc spadających
usłyszeć się dało! I wtedy, w tym całym ich [słusznym skądinąd] rozbawieniu,
coś do mnie dotarło z całą złotych myśli brutalnością…
- No tak, jak miał dowodzić pod Grunwaldem, jak według
waszych ostatnich kartkówek pisał wtedy [czy też chwilę później] Balladynę…?
Szczerze? Wygląda na to, że w dupę się do tej roboty nie
nadaję…
Nadajesz, nadajesz... w przydługie pauzy od nauczania niżej latasz kochana, niby bardziej wypoczęta, zdecydowanie bardziej wyspana i zupełnie bosko w nocnym morzu wykąpana. ..a jednak loty niższe, czekające pierwszego dzwonka. Zazdrość mnie bierze jak widzę, że powołanie to na Twoją miarę szyte :)
OdpowiedzUsuńWięc kto jak nie Ty? ♡♡♡♡♡♡
na pewno nie ja ;) moje 8 letnie dziecko próbowalo dziś podrobić mój podpis :P rece mi opadły , gdzie moj talent pedagogiczny
OdpowiedzUsuń