nie lubię. nie lubię i już. wkurza mnie, kiedy ktoś chce tankować moje mini prawieautko. Mężczyznę Mojego Domowego toleruję rzecz jasna, bo to wiadomo, wspólnota majątkowa i takie tam dyrdymały. ale obcy? brr… samo spojrzenie z lekka kpiące, że coś na kształt blondynki podjeżdża czymś na kształt samochodu pod dystrybutor, rozbraja mnie na wejściu z tej pełnej koncentracji, żeby w ów dystrybutor nie rąbnąć. a już nielekka kpina, kiedy zdarza mi się zdjąć nogę ze sprzęgła zanim wyciągnę kluczyk… ech… a może to po prostu jakaś tajemna fobia przed Benzynmenami?
doszło do tego, że mam swoją zaprzyjaźnioną stację, gdzie już nikt nawet nie patrzy w okno, jak podjeżdżam z przytupem… czy tam z gruchnięciem jakimś… [co za różnica w końcu?] ale dziś… no dziś to nowy Benzynmen się trafił, co to go licho [albo koledzy] podkusiło, żeby się przypałętać w swoich cudorękawicach i na ręce mi spoglądać, jak nieudolnie korek od baku odkręcam… żeby przepłoszyć owo podstępne nasienie, któremu już kącik ust w rozbawieniu drgał, wykrztusiłam z siebie najbardziej przekonywające, na jakie stać mnie było przy tym pokręconym zamku:
-Dziękuję, ja dam sobie radę!
Benzynmen nie dał się zbić z tropu [tak, być może kierowany nierównym zgrzytaniem kluczyka i nie do końca spokojnym klikaniem kapsla] i z jawnym powątpiewaniem zapytał:
- Na pewno?
[o Ty, Niedowiarku Bezołowiowy, Ty Cudaku Ukombinezowany, ja Ci zaraz pokażę, co znaczą humanistyczne dłonie przy wlewie! a masz, niech Ci teraz niezależność zaradnej kobiety w pięty pójdzie, aż Ci szelki spadną!:]
- Na pewno! Ja tylko wyglądam na taką, co nie daje!
ooo, Złotousty Nieczytelniku… ooo, masz czasem coś takiego, że kiedy wypowiadasz ostatni wyraz już wiesz, że zdanie jest mocno nietrafione, mocno? gdybyś widział tę minę znad tych szelek, co całkiem Benzynmenowi nie spadły…
- Rady. Rady nie daję. –próbowałam się ratować. nie pomogło, pogrążyło.
dziś, Drogi Nieczytelniku, po prostu jest Dzień Robienia Z Siebie Kretyna. ten przykład z rana to nie jedyny niestety… powłóczę teraz swoją zidiociałą lewą nogą do łóżka, nie mniej głupia prawa szurnie pewnie w ślad…
Ciętych Ripost jutrem, dobranoc…
PS z czwartkowych Euro-wzruszeń
jeju…a jak pięknie ci Irlandczycy śpiewali swoim zielonym dziś… w takim godnym ukłonie… to muszą być jednak piękne dusze w tym odcieniu włosów syrenich o świcie…