piątek, 18 maja 2012

w odbiciu niewypowiedzianego...

hmm ...

zobaczyłam to jakiś czas temu… i tak noszę ze sobą, a może bardziej w sobie…? a dziś jest taki dzień…  

ech, nie jesteśmy gładką skórą, długimi nogami, pięknym wcięciem w talii… [no zdecydowana większość z nas nie jest, przynajmniej nie wszystkim naraz ;)] oczywiście, marzy nam się to wszystko, bo to brednie, że Kobiety nie są wzrokowcami. diety, srety, plastyczne operacje, czary mary Trinny i Susannah… żadne to ubogacania wewnętrznego czaru przecież… odbicie w lustrze puszczające do nas zalotne, pełne akceptacji oko daje Babom Cudnym jakąś magiczną siłę i moc zdobywania świata… może to zwykła kobieca próżność…? nie wiem.
a dziś? dziś myślę o tych wszystkich niezwykłych zupełnie kobietach, które nie mają tyle odwagi, nie dają się tak roześmiane wklejać na plakaty…
myślę o tej chwili tuż przed ich snem, kiedy stają przed lustrem, same ze sobą, ściągają perukę, zdejmują niewypełniony stanik… nie pojmę, jak bardzo mogą czuć się w sobie obco... przypomina mi się idiotycznie nieprzystawalna historia, kiedy wyrwano mi jakiegoś tam tylnego trzonowca, a ja nie mogłam się pogodzić z tym, że… właśnie, już nawet nie wiem, że co… że starość…? że inna jakość…? że niepełność…?
głupie to? Nieczytelniku? taka tęsknota za zębem? pewnie głupia. ale kiedy piersi, włosy, wnętrze kobiecości… to, co tak zawsze było nami, co przynależne jest nam atrybutowo,  co stanowiło po prostu codzienną pełnię obrazu Tej Niepowtarzalnej Kobiety Z Lustra zostaje nagle wymazane, wygumkowane, choćby w imię wyższej idei… ech... 
jak durne w tym obliczu stają się nasze zachudości, zagrubości, zakrótkości, za…


badajcie się Baby Najpiękniejsze, co? ...i chyba najwyższy czas już kończyć, słowa zaczynają chować się przede mną…
dobranoc, Zjawiskowa Nieczytelniczko, zamyślone dziś, snujowate, choć pełne ciepła dobranoc...

3 komentarze:

  1. Nie wszystko to, co pięknością pozorną jest...stanowi tego świata wartość...
    Najpiękniejsze jest to, że ludzie potrafią być ze sobą ....mimo wszystko.
    I żadna choroba ani niedoskonałość cielesna temu nie staną naprzeciw...

    OdpowiedzUsuń
  2. nie myślę tu wcale o zwykłym pojmowaniu piękna, ale o obcości własnego ciała... o sile lustra i poczuciu jakiegoś braku...
    ale tak, to prawda,najważniejsze, że ludzie potrafią być ze sobą...

    OdpowiedzUsuń
  3. co zrobic tak juz chyba jestesmy stworzeni jako całość że utrata nawet małej części powoduje poczucie straty i pół biedy jak to trzonowiec gorzej jak jedynka;) przy większej stracie stajemy sie chyba innymi ludźmi tak mi sie wydaje. Czapki z głow przed tymi którzy potrafia sobie jakoś to wszystko poukładać po...i niech sobie mówią że najważniejsze jest niewidoczne dla oczu, stajesz przed lustrem i widzisz kogoś innego, niby podobnego ale jakiegoś troche obcego. szczerze na dzis nie wyobrażam sobie siebie w takiej sytuacji i tylko mogę trwać w cichym podziwie dla odwagi tych którzy mają siłe stawiać czoła

    OdpowiedzUsuń