Oczywiście robię milion głupot. Z logiki nigdy nie byłam
wybitna, przez co, zaprzeczając zdrowemu rozsądkowi, ładuję się na własne
życzenie w nieustającą kupę. To jest raczej nieopisywalne, a i problemy
natury gównianej warto odłożyć na bok, żeby nam Klacz urocza nie zaśmierdła na
dobre. Ale obok tych głupot wysokich istnieją pomniejsze, które zdecydowanie
pchają mnie prosto w objęcia statuetki Imbecyla Roku.
Szedłeś zapewne Nieczytelniku Utowarzyszony na urodziny raz
niejeden. I prezent wybierałeś, jeśli dziwnym splotem okoliczności nie Twoje
były to urodziny, na które Cię zaproszono. Mnie się tak zdarzyło i owszem
również. Że solenizant zacny, anielski niemal, trzeba było prezent z natury
zacnych i takich, co w duszy zagrają, zakupić. W empiku znienawidzonym przeze
mnie ostatnio (tak, wiem, wiem, gorączka i zapalenie oskrzeli czynią ze mnie
sprzedajną pindę) mają, okazuje się, takie mini książeczki z podpisem Cudowny
Rocznik 65., 74., 85. i tak dalej, i tak dalej... Miłe oku wspominki z młodości
dla osób starszych i z wczoraj dla młodych. Czad! Dla solenizantów zacnych,
anielskich niemal stworzone! Lepiej trafić nie mogłam i w duchu modlić się
zaczęłam, żeby rocznik urodzinowy mojego solenizanta na półce się znalazł. Żeby
nie dopuścić do ŻADNEJ pomyłki, wyciągnęłam telefon i na kalkulatorze poczęłam
obliczać: 2014 odjąć 49 (bo tyleż właśnie solenizant mój kończył wiosen).
Sprytnie, pomyślisz sobie, Nieczytelniku Humanistyczny, nie lada Bestia Zagadki
i Fortelu z tej klaczy! Kretynka, pomyślisz Ty, Nieczytelniku Umatematyczniony,
jak można liczyć na kalkulatorze takie rzeczy?! (I owszem, będziesz miał może
trochę racji, ale wiedz, że mnie się 4 z 9 nigdy w obliczeniach dobrze nie
kalkulowały). Pomyśl sobie za to, jaka radość na mnie spłynęła, kiedy mi 65 na
ekranie wyskoczyło! Nie myśląc wiele, książeczkę schwyciłam, jako ta rącza
łania do kasy podbiegłam, dokonałam zakupu i na imprezie juz byłam niebawem.
Przy rozpakowaniu prezentu piano nad winem i innymi tam torby zawartościami, a
ja nogami przebierałam, żeby w końcu tę książeczkę, o tym roczniku chwycono...
Kojarzysz, Nieczytelniku Prezentowy, taki moment, kiedy wiesz, że NAPRAWDĘ masz
fajny drobiazg, co MUSI ucieszyć, bo wspominki…, bo cudowny rocznik…, bo zaraz
się zacznie... I wtedy tak fajnie Ci będzie, że komuś radochę sprawiłeś nad
miarę... W końcu i nadszedł TEN moment… odpakowano!
I co za Dupki Żolędne, że tak bez zachwytów?! Że się w
ogóle nie znają i że dopytują tylko, czemu 65.? No jak to KUŹWA czemu???!!!
Urodziny były wczoraj. A uwierzysz, Nieczytelniku
Styczniowy, że do okrągłych dat, to by mnie wcale kalkulatora nie było potrzeba...?
Ech, pocieszające jest to, że kiedy myślę, że jestem brzydka, mam ten ratunkowy przebłysk, że głupia jestem jeszcze bardziej....
co ty masz za kalkulator ruski :P
OdpowiedzUsuńjaki właściciel, taki kalkulator ;)
OdpowiedzUsuńWidze ze nie tylko ja matematykiem kreatywnym moge zostac :)
OdpowiedzUsuńoj tam, ja mam po prostu drobne kłopoty z przystosowaniem się do nowego kalendarza ;)
OdpowiedzUsuń