sobota, 14 lutego 2015

and the Imbecyl Roku goes to...



Oczywiście robię milion głupot. Z logiki nigdy nie byłam wybitna, przez co, zaprzeczając zdrowemu rozsądkowi, ładuję się na własne życzenie w nieustającą kupę. To jest raczej nieopisywalne, a i problemy  natury gównianej warto odłożyć na bok, żeby nam Klacz urocza nie zaśmierdła na dobre. Ale obok tych głupot wysokich istnieją pomniejsze, które zdecydowanie pchają mnie prosto w objęcia statuetki Imbecyla Roku.
Szedłeś zapewne Nieczytelniku Utowarzyszony na urodziny raz niejeden. I prezent wybierałeś, jeśli dziwnym splotem okoliczności nie Twoje były to urodziny, na które Cię zaproszono. Mnie się tak zdarzyło i owszem również. Że solenizant zacny, anielski niemal, trzeba było prezent z natury zacnych i takich, co w duszy zagrają, zakupić. W empiku znienawidzonym przeze mnie ostatnio (tak, wiem, wiem, gorączka i zapalenie oskrzeli czynią ze mnie sprzedajną pindę) mają, okazuje się, takie mini książeczki z podpisem Cudowny Rocznik 65., 74., 85. i tak dalej, i tak dalej... Miłe oku wspominki z młodości dla osób starszych i z wczoraj dla młodych. Czad! Dla solenizantów zacnych, anielskich niemal stworzone! Lepiej trafić nie mogłam i w duchu modlić się zaczęłam, żeby rocznik urodzinowy mojego solenizanta na półce się znalazł. Żeby nie dopuścić do ŻADNEJ pomyłki, wyciągnęłam telefon i na kalkulatorze poczęłam obliczać: 2014 odjąć 49 (bo tyleż właśnie solenizant mój kończył wiosen). Sprytnie, pomyślisz sobie, Nieczytelniku Humanistyczny, nie lada Bestia Zagadki i Fortelu z tej klaczy! Kretynka, pomyślisz Ty, Nieczytelniku Umatematyczniony, jak można liczyć na kalkulatorze takie rzeczy?! (I owszem, będziesz miał może trochę racji, ale wiedz, że mnie się 4 z 9 nigdy w obliczeniach dobrze nie kalkulowały). Pomyśl sobie za to, jaka radość na mnie spłynęła, kiedy mi 65 na ekranie wyskoczyło! Nie myśląc wiele, książeczkę schwyciłam, jako ta rącza łania do kasy podbiegłam, dokonałam zakupu i na imprezie juz byłam niebawem. Przy rozpakowaniu prezentu piano nad winem i innymi tam torby zawartościami, a ja nogami przebierałam, żeby w końcu tę książeczkę, o tym roczniku chwycono... Kojarzysz, Nieczytelniku Prezentowy, taki moment, kiedy wiesz, że NAPRAWDĘ masz fajny drobiazg, co MUSI ucieszyć, bo wspominki…, bo cudowny rocznik…, bo zaraz się zacznie... I wtedy tak fajnie Ci będzie, że komuś radochę sprawiłeś nad miarę... W końcu i nadszedł TEN moment… odpakowano!
I co za Dupki Żolędne, że tak bez zachwytów?! Że się w ogóle nie znają i że dopytują tylko, czemu 65.? No jak to KUŹWA czemu???!!!
Urodziny były wczoraj. A uwierzysz, Nieczytelniku Styczniowy, że do okrągłych dat, to by mnie wcale kalkulatora nie było potrzeba...?
Ech, pocieszające jest to, że kiedy myślę, że jestem brzydka, mam ten ratunkowy przebłysk, że głupia jestem jeszcze bardziej....

4 komentarze:

  1. jaki właściciel, taki kalkulator ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Widze ze nie tylko ja matematykiem kreatywnym moge zostac :)

    OdpowiedzUsuń
  3. oj tam, ja mam po prostu drobne kłopoty z przystosowaniem się do nowego kalendarza ;)

    OdpowiedzUsuń