wtorek, 27 marca 2012

nie miała Baba kłopotu...

...postanowiła zaeksperymentować w kuchni… nie nie, żaden tam dziki seks na otwartych drzwiczkach włączonej zmywarki, żadne tam podawanie wprost z pępka ogórków kiszonych wyciętych w fikuśne róże… kulinarnie zaeksperymentować postanowiła po prostu… obiad nudny jak trzynasta powtórka „Mody na sukces” i to tego odcinka, w którym Stephani się zastanawia…
i zastanawia…
i zastanawia… [na tyle długo, że już w zasadzie sama nie pamięta nad czym…]
czyli… uważaj Nieczytelniku Ugesslerowany… kalafiorowa! zamysł w perspektywie pachnący, w realizacji okazał się zwykłą, może nie najgorszą, ale zawsze… [nie uwierzysz!] zupą…
zupa nie brzmi dumnie, zupa nie brzmi trendy, zupa brzmi z dupy, zwłaszcza jeśli ma się aspiracje na bycie Nigellą Nadbałtycką [noo, może o milion kilogramów do przodu i milion talentów do tyłu], a że zupa brzmi z dupy, a otwierająca Ci tu właśnie, Nieczytelniku, podwoje swojej kuchni ja, z dupy gotować nie chcę, postanowiłam przerobić ordynarną kalafiorową w wysublimowanie delikatny krem z sezonowych warzyw z nutką zielonej pietruszki i złocistymi grzankami. nic prostszego….
przechlustałam Ci ja więc, Nieczytelniku Wygłodniały, jasny, klarowny płyn z kawałkami kalafiora do robota kuchennego i dawaj, najwyższym obrotem w zupę plebejską trrrach!!! odśrodkowa siła niszcząca okazała się zbyt mało odśrodkowa jednak, i choć co prawda rozdrobniła co nieco kalafiora i reszty sezonowych warzyw, to ciągle pływały w tym, co już nawet zupy nie przypominało grudowate, niewielkie coś tam cosie… może nie do końca niezjadliwe, ale obrzydliwe na pewno… wtedy przebiegła mi truchcikiem przez tę nie najsprawniejszą najwyraźniej część głowy myśl szatańska, nieodpowiedzialna i pyszna w swym zarysie, zostawiając w rękach rozwiązanie skrupulatniejsze, dokładniejsze, bardziej precyzyjne… tak… pomysł ten może miał jakieś niewielkie mankamenty, a część do kruszenia lodu i czynienia przecierów wszelakich może wydawała się nieco wyszczerbiona… no dobra, miała dziurę w pojemniku na wielkość solidnego kciuka [efekt kruszenia lodu uprawianego przez Mężczyznę Mojego Domowego], ale co tam, miałam dać sobie wmówić, że mój kciuk nie da rady? w końcu z gęstym pesto działał bez zarzutu, a i Kalafiorowe Cudo gęste być miało… z założenia…
oczywiście, może logiczniej byłoby przynajmniej schłodzić zawartość garnka, jak już się chciało [umyty zapewniam] paluch w dziurę z gorącą breją pakować, ale któż by tam miał czas na pierdoły, kiedy efekt wysublimowanie delikatnego kremu z sezonowych warzyw z nutką zielonej pietruszki i złocistymi grzankami w zasięgu języka? zresztą, przelany „gładki inaczej” płyn nie parzył aż tak bardzo w zatykający dziurę kciuk, więc i kres operacji wydawał się tuż tuż…
no przyznam się, mooooże, kiedy odstawiałam garnek, temperatura doskwierała już nieco bardziej, ale Kuchareczka Szybkie Palce zmieniła zaporę błyskawicznie, czym jakże sprytnie zyskała na czasie… zyskała… odrobinę raczej, bo…
wiedziałeś, Nieczytelniku Obfizykowany, że kiedy się włączy rozdrabniacz, to zupa jakby wrząca się robi? a może nie wpadło Ci do głowy eksperymentować na tym polu? tak czy śmak, jak żem zawyła, jak żem dziurę puściła, jak żem zimną wodę na upaćkany a poparzony paluch wylewać biegła.... a jak ta breja po kuchni zaczęła tryskać… ech, żałuj, że Cię tu nie było… jedno dobre, że przez tę sprawniejszą część bezrozumu przeleciało, żeby tylko pół obiadu do miksera wpakować.. no i że spodnie do kolan raptem ubabrane… teraz piszę sobie do Ciebie, Nieczytelniku Przepisowy, kciuk poparzony oszczędzając, za mną uroczo bulgocze maziaja co do niczego podobna nie jest, a co się przed rozdrabniaczem uchować zdołała… gruduje się ona spokojnie w jakieś mega bryłki, a ja sobie myślę, że będę musiała więcej tych grzanek zrobić, co by przykre wrażenie przysypać…
a najpiękniejsze w tym wszystkim jest to, że Mężczyzna Mój Domowy i dokładkę pochłonie, ciesząc się, że dziś kuchnia jakoś wyjątkowo po gotowaniu moim wysprzątana…

1 komentarz:

  1. uhm uhm no to solenizantce życze jednak tych róż z ogórków kiszonych ;) i mniejszej złośliwości urządzen domowych ;)

    OdpowiedzUsuń