niedziela, 11 grudnia 2011

dawno, dawno temu...

o losie przewrtotny... wczoraj była w szkole dyskoteka. i nie wiem, czy wiesz, Nieczytelniku Przetechniczny, ale teraz nie puszcza się muzyki ani z wież CD, ani z taśm magnetofonowych, ani ze szpulowych, ba, nawet z gramofonu też nie. teraz Młody Dj przytaszcza ze sobą swoje osobiste centrum dowodzenia w postaci laptopa i czegoś tam czegoś, czego nazwa [musisz mi wybaczyć] pozostanie dla mnie w sferze pamięciowo absolutnie niedostępnej. zresztą, owo coś tam coś tam, jest w tym przypadku najmniej istotne [dla mnie, bo przecież nie dla tych, co na dyskotekę ową bawić się przyszli]. tak czy śmak, laptopisko Młodego Dja moją uwagę skupiło, a nawet nie samo ono, a to, co na tapecie pulpitowej się znajdowało. a co się znajdowało, Nieczytelniku Zaintrygowany? ano.... zdjęcie się znajdowało! [HA! HA! HA! no no, cóż za bystry dowcip?! - pomyślisz sobie - średnio rozgarnięty czwartoklasista by się nie powstydził] ale wracając do tapety - piękna tfu! zjawiskowa postać dziewczęca z niej połyskiwała, w oniemienie mnie wprawiając. spytałam więc wścibsko jak na belfra przystało, kim owa Miss Pulpitu jest, na co uszy Dja Młodego z lekka się zaczerwieniły, aż padło:
- To Moja Ania.
- Śliczna ta Twoja Ania.- odparłam z niekłamanym zachwytem, po czym to czerwone uszy rozjaśniły się w rozpogodzeniu, a ja usłyszałam ujmująco już dumne:
- Z Torunia jest.
- Ech, daleko.
- Nooo, ale warto. Zresztą, wcale nie aż tak bardzo. Internet skraca drogę.

i pomyślałam o moim Toruniu, Toruniu sprzed lat miliona, z innej ery, z ery beznetozaiku i telearchaiku …

w tamtej erze listy grube szły tydzień, nieco cieńsze kilka dni, te pisane na chusteczkach z braku lepszego papieru w zasięgu pióra musiały chyba przechodzić przez kilkanaście par ciekawskich rąk, bo jeśli nie przepadały z kretesem, to potrafiły pojawiać się i po miesiącu… cenzurowani przez co bardziej wścibskich pocztowców, biegaliśmy do skrzynek na klatkach schodowych po kilka razy dziennie, licząc na to, że listonosz, który zawsze trzeźwy jak niemowlę chodził, dziś akurat zapił z Panem Ochlapusem Przydrożnym i może doniesie całą tę wyczekiwaną dobroć dopiero wieczorem… wieczorem nie było oczywiście nic, za to przydarzał się telefon. równie ocenzurowany naturalnie. komórki wielkie jak walizki nosili wszak wtedy tylko prezesi, a że my na żadną prezesurę nie zdołaliśmy się załapać, skazani byliśmy na stacjonarność perfidną. On więc marzł w budkach telefonicznych jako że jego jedyna stacjonarność w dość pozadomowym otoczeniu znajdowała się, a ja uwieszona na kablu słuchawki, skitrana za komódką w dużym pokoju, pod bacznym uchem Rodzica, przyzwyczajałam się do między nami milczenia…
bez cenzury były spotkania. za to sztywno wyznaczone godzinowo, pomiędzy moją ostatnią lekcją [tak, Doświadczony Życiowo Nieczytelniku, aż tak głupi potrafi być wzorowy uczeń] a 19.05, kiedy to z peronu trzeciego odjeżdżał ostatni, acz niewzruszony pociąg do Piernikowego Miasta. z czasem PKP się zlitowało i szarpnęło na dodatkową dla nas godzinę… a teraz…?
teraz jest autostrada do Torunia, można pomknąć aż miło… tylko nasza szczeniacka miłość opóźnienia cywilizacyjnego Polski lat 90tych nie dźwignęła… trochę szkoda, a trochę nie… może ta akurat walizka jest właśnie w życiu po to, żeby w całym swoim wyidealizowaniu dać odetchnąć, dać rozpakować się choć na chwilę w jakimś ciepłym kącie duszy, ustalić azymut w sobie, kiedy jest tak źle, tak otchłannie niepewnie, kiedy zupełnie jeszcze nie wiadomo, jak świat tak dobrze znany może zostać wywrócony przez zwykły poniedziałek …

5 komentarzy:

  1. nie wiedzieć czemu miłośc sprzed lat kojarzy mi sie z gazetą komandos ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. a moja z gołuńskimi zapiekankami i piwem Tyskie w butelce...

    OdpowiedzUsuń
  3. a to piękny pomysł Baby Cudne mi poddały... pomysł na sondę, sondę dziś pod hasłem "mimo wszystko", sondę na nagromadzenie dobrej energii i odwrócenie tego gównianego czekania...
    z czym kojarzy Ci się, Dorosły Już Nieczytelniku, Twoje pierwsze "kocham Cię"?
    hmm, żeby nie zostawiać wątku bezdomnym...
    mnie z takim wymiętym rachunkiem KP. tak, zdaję sobie sprawę, że dalekie to od pojmowania miłosci romantycznej, ale i Jego reakcja daleka była od wymarzonej...;)

    OdpowiedzUsuń
  4. z komórką motorioli która swieciła lepiej niż latarka - skarb pielgrzyma

    OdpowiedzUsuń
  5. mi banalnie, z długaśnym listem, w odpowiedzi na tajemnicze KC PZPR

    OdpowiedzUsuń