a jednym z pierwszych seriali, które na dobre rozgrzewały fotel mój domowy moimi własnymi pośladami był adwokacki tasiemiec ekscentryków, czyli Ally McBeal. pamiętasz Nieczytelniku Spalestrowany tę chudą, małą i wcale niepiękną panią adwokat, marzącą po babsku o idealnej, wciąż nie-byłej miłości, która fałszowała jak z nut, potykała się o własne nogi, słyszała w głowie muzykę, której nie słyszał nikt inny, widziała dzieci, których nikt inny nie widział…? jednym słowem brzmiała swojsko, naturalnie, normalnie i całkiem „po mojemu”. oczywiście też zazdrościłam jej. zazdrościłam jej już nie tej przykurczliwej figury, która pozwalała pakować adwokacki tyłek w spódnice dla mnie z kategorii: „kto u licha mieści tu dwie nogi?”, ale tego, że cięta riposta na każdą głupią zaczepkę nie wpadała jej do głowy po zatrzaśnięciu za sobą drzwi [a nawet i sporo później, w wannie na przykład, rozplaskując dłoń na przydurnawym czole ciasnym a własnym] zaś w chwili akuratnie dla ciętej riposty przeznaczonej, na raz, na już, na zawołanie… [oczywiście istnieje podejrzenie, że z napisaną wcześniej przez scenarzystów kwestią, było jej odrobinę łatwiej, ale kto by tam zwracał uwagę na szczegóły] tak czy śmak zazdrościłam jej ciętego jęzora, bystrości umysłu i tego jednego odcinka, w którym uprawia dziki, niepohamowany seks z nieprzeciętnie przystojnym, całkiem obcym pracownikiem myjni samochodowej… seks ociekający pianą tryskającą ze szczot, mokry ciśnieniem pompowanej zewsząd wody, oblepiony karoseryjnym woskiem [choć nie, tu już mnie chyba poniosło]. nieważne. do rzeczy. sytuacja jest taka, że Ona go nie zna, On jej też nie. spoglądają na siebie, natychmiast zaciągają się pod te samochodowe prysznice i tam też czynią coś, co po fakcie wywołuje nietęgi uśmiech na twarzy tej Pół Dziewczynki Pół Kobiety… scena jak widać trwale utkwiła mi w głowie, trwale rozgościła w wyobraźni wymysły na temat seksu z tajemniczym nieznajomym…
a potem, kiedy w innej całkiem erze przyszło mi spotkać możliwość poznawania kogoś bardzo od strony ciała, a owa wizyta napawająca dreszczem i emocjami w wyobrażeniach, skończyła się raczej przegadaniem spraw wszelakich przy wódce do świtu, przyszło się przyznać samej przed sobą, że taka ze mnie Bogini Seksu Eksperymentalnego jak z koziej dupy trąba i że należy porzucić marzenia o kochanku nadchodzącym w ciemnościach, by targnąć, pochwycić, złapać, ucapić i na łóżko rzucić… na pytania pt. „a gdyby taki Karpiel Cię dybnął w ciemnym smrekowym lesie…?” wypadało już odpowiadać tylko szczerym „eee to nie dla mnie”, szaro wpisując się w antyobraz kobiety współczesnej proponowanej przez Cosmo, gdzie wiązanie seksu z miłością bądź przywiązaniem choć, jest niepostępowe, nudne i generalnie do bardziej dupy…
a jednak… wypadek to dziwna rzecz, nigdy go nie ma dopóki się nie przydarzy… siłą wypadkową jak na wieśniaczkę rybacką przystało, przyszło mi spędzać ostatnio piękny wieczór przy ogniskowej muzyce żeglarskiej… to tupiąc nóżką, to podskakując, to pokalem o ławę dumnie i rytmicznie trącając… i to wszystko nic, to wszystko pikuś, noo.. Pan Pikuś może, bo… dopiero kiedy stanęłam przy barze nogi się pode mną ugięły, dreszcz po ciele przebiegł zupełnie nie wiedzieć skąd… przede mną było pusto, obok nikomu stanąć do głowy nie przyszło… cała kalejdoskopowość odczuć nagłych odwrócić mi się więc kazała, a za mną… a za mną stało taaaakie facecisko… wcale niedoskonałe, raczej brzydkie, mocno rude i o rany! bynajmniej nie Karpielowe… a jednak… a jednak siła jakaś szła okrutna, co tak nam stać w tej kolejce bez ruchu kazała, choć On tam tam swą Blond Niezwykłość przy stoliku zostawił, a ja… a ja to przecież Cosmoporażka, chodząca popierduła zmysłów i w ogóle szkoda gadać… skąd więc Nieczytleniku Instyktowny, takie przyciąganie wziąć się mogło? choć może jednostronne przecież całkiem? tego nie dowiem się przecież.
niewiele więcej się stało rzecz jasna. On wrócił tam, gdzie się na niego te zadziorne piękne loki rzuciły, ja dalej nóżką tupałam, choć mniej spokojnie już raczej... ale tak mi do głowy przyszło… jak myślisz, Nieczytelniku Przedziwny, jedno zdarzenie takie, chwila przelotna, może tak myślenie o własnej tożsamości, własnej seksualności odmienić? czy może mnie się już demencja starcza powoli na rozum rzuca? bo żeby takiego nagłego olśnienia w zrozumieniu wyboru tej a nie innej myjni samochodowej dostać...?
intrygującej nocy dziś, dobranoc
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz