środa, 2 listopada 2011

"listopad to niekochana kobieta..."?

lubię 1 listopada. dziś, mimo reklamowej trumny ustawionej przed zakładem pogrzebowym na przycmentarnej trasie [choć, ku mojemu rozczarowaniu, wciąż bez hasła „Dziś 30% taniej”], mimo znicza na baterie z pozytywką i szkaradnym aniołkiem wyciosanym w złocie, mimo wreszcie Mr Machu Picchu popylającego na swoich fujarkach, bo handlującego płytą własną [CD,  nie nagrobną] u cmentarnych wrót…

lubię 1 listopada… lubię za niespieszność tego dnia, za nostalgię, nie wiedzieć czemu w naszej rodzinie całkiem niesmutną. hmm… może dlatego, że taszczy się za nami gromada dzieciarni, która srogo podważa powagę cmentarną i co roku przekonuje nas dorosłych [ciągle nie mogę uwierzyć, że siebie też muszę wliczyć do tej grupy], że przecież i babcie, i dziadkowie, i wujowie nawet z sypiącym się srogo wąsem, jeszcze chwilę temu też mieli poczucie humoru nie lada [a i pewnie mają wciąż]… lubię patrzeć na Mamę, która obraca te donice z kwiatami w nieskończoność, żeby w końcu uznać, że pierwsze ustawienie było najlepsze, hasła ciotek  ależ ta Armagedonica urosła!”, próby lotów dziecięcych na komunalnych grabkach i niezliczone podpalenia rękawiczek najmłodszego Ogniomistrza…
tak, lubię śmiech nad grobem.
nie, Odpowiedzialny Nieczytelniku, nie dlatego, że lekceważę, że temat śmierci nie przytłacza mnie swoją nieuchronną, bezwzględną zawczesnością, ale dlatego, że jest we mnie jakieś przekonanie, iż Babuszka Moja, imprezując Gdzieśtam nad kieliszkiem swojego ulubionego, słodkiego wermutu, uśmiecha się pod nosem na widok tego cyrku wędrownego, co znów przyniósł jej ukochane gerbery…

2 komentarze:

  1. jako dziecko uwielbiałam cmentarza można było kijek w zniczu moczyć i woskiem oblepiac świetna zabawa a jesli do tego zgraja kuzynów robiła to samo - impreza na całego.
    Nad grobami wujków cioć babć stoi się zupełnie inaczej niż nad grobem własnego rodzica.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też tą trumnę widziałam i muszę przyznać, że całkiem ładna była ;)) Tak, tak niektóre wydarzenia, zmieniają światopogląd i nawet trumny mogą się podobać, że nie wspomnę o modzie pogrzebowej i nie chodzi mi tu o uczestników pogrzebu, a o Tą osobę, którą ostatni raz ziemskim szlakiem odprowadzamy ... a co do samego święta hmmm, nie lubię go, nie lubię tam chodzić, bo rzeczywistość staje się brutalnie realna ... choć widok nocnego, rozświetlonego tysiącem zniczy cmentarza, ma swój dziwny urok ...

    OdpowiedzUsuń