poniedziałek, 5 września 2011

czy po 30tce chodzi się po lesie inaczej?

pamiętam, jak kiedyś, wracając z wakacji, koczowałyśmy wiedźmowo na podłodze częstochowskiego dworca w całej jej bezławkowości… pamiętam, jak przejeżdżałyśmy pociągowo Polskę, beztrosko rozkładając się z plecakami na korytarzu, jak spałyśmy po szkołach… pamiętam smak wakacji 2giej klasy, rozgniecionej śliwki „na pół” za Przywidzem, internatowych toalet, gdzie głowa przy męskim sikaniu wystawała nad przepierzenia, co ze średnim powodzeniem udawały ściany … pamiętam nocne wycieczki na dziki po lesie i zastyganie w pozycji „kung fu panda” [nawet nie pytaj Drogi Nieczytelniku], ostatnie drobne na piwo zamiast na nocny autobus, więc i wędrówki „z buta” przez całe miasto… pamiętam leżenie na trawie [czy tam czasem na nieuczęszczanej przecież drodze] pod gwiezdnością nieba… bezkasowość, bezłazienkowość, bezciepłowodność, bezmiejscówkowość, beztroskość…
a dziś…
a dziś jedziemy na wakacje klimatyzowanym autem z odtwarzaczem, co [szlag!!!] nie ma wejścia USB, wynosimy do ogrodu rozkładane w 3 poziomach leżaki, zamiast rozłożyć się na trawie jak jeszcze chwilę temu… planszówki lądują  na stole, a nie na podłodze i kiedy siadamy na przytarasowych schodach, da się słyszeć „ależ mnie komary pogryzły”, „ależ mam alergię”, „ależ mi się poplamiły spodnie”, „ależ mam kaca”, „ależ mnie to życie w dupsko gniecie”…
dziś, jeśli PKP, to tylko z miejscówką, jeśli wczasy, to tylko w pensjonacie, jeśli pensjonat to tylko ze spa… jeśli plecak, to tylko walizka na kółkach... może postudencka stopa życiowa nam się podniosła, unosząc tyłki znad murawy na wyściełane fotele ogrodowe… może odpowiedzialność za dzieci, a może się starzejemy po prostu… tylko strach pomyśleć, co bedzie co dalej?? kuszetki? samolot? wczasy all inclusive?
uspokajające jednak jest to, że gwiazdy wciąż  tak samo zjawiskowo wirują nad mokrą od nocnej rosy trawą, co włosy i ubrania [nawet te z metką] od leżenia nań bosko bezwzględnie czyni mokrymi…

PS [KLASYCZNIE] NIE NA TEMAT
…a kiedyś myślałam, że miasto bez starówki, to nie jest miasto. moje miasto starówki nie ma, nie może mieć. zbyt gówniarskie jest. i choć UNESCO twierdzi inaczej, śmiem nie podzielać entuzjastycznych opinii na temat uroków tejże osiemdziesięcioletniej urbanistyki. powiedzmy sobie szczerze, główna ulica nijak się może mieć do krakowskiego Zaułka Niewiernego Tomasza, wrocławskiego Rynku [tfu!] Placu Solnego czy poznańskich przytulisk… ale…
ale przecież w żadnym mieście, na żadnym darze Niedźwiedź nie będzie się tak zjawiskowo prezentował jak na Darze Młodzieży, w żadnym mieście nie będzie się tak skakało na ulicy do skrzypek Jasia, ku zdumieniu już tylko obcokrajowców, w żadnym w końcu mieście nie zobaczy się tego



przy jednoczesnym akompaniamencie Morze Bałtyckie morze, wdzięcznym ci jestem bardzo… z jednej sceny i… Bo wszyscy Polacy to jedna rodzina z drugiej…
parada żaglowców koło 17… jeszcze zdążysz Nadmorski Nieczytelniku pomachać białą chustką tym wszystkim Dziarskim Pięknym Marynarzom… ;)

4 komentarze:

  1. kochana starośc i skleroza :P za Przywidzem to jabłko było ;) a ze planszowki na stole ty sobie wyobrażasz co by zrobiła nam włascicielka tych planszówek jakbysmy na trawie je rozłożyły ? :P

    OdpowiedzUsuń
  2. No wiecie co jak to na trawie przeciez pogrywanie planszowkowe do pewnego rytualu nalezy wiec i oprawa odpowiednia musi byc ;) a o zagubionych i zapomnianych instrukcjach ja sie wypowiadac wogole nie bede dobrze ze dzieki uprzejmosci i przytomnosci umyslu Kobiety z turbanem byla ona transportowana w odpowiednich warunkach ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Gdzie we Wrocławiu jest Rynek Solny?

    OdpowiedzUsuń
  4. jak widać nie skleroza, tylko demencja starcza. Panowie Wrocławianie raczą wybaczyć, plac czy rynek widać w całej mojej ignorancji dla orientacji w terenie nie uczynił mi specjalnej różnicy, a i Jego urodzie zdaje się nie uchybił... ale za cenną uwagę dziękuję :)

    OdpowiedzUsuń