-Przepraszam Panią, jak dojadę na Hel?- to pytanie nie zdziwiłoby mnie mocno na dworcu PKP, PKS [w końcu mieszkam w mieście nadmorskim, to i o Hel ludzie pytają czasem] ale na czerwonym świetle gdzieś na obrzeżach miasta? rowerzysta…?
uśmiechał się rozbrajająco, jakby tym swoim basowo trzeszczącym jak stara płyta głosem pytał o najbliższą piekarnię, a nie o za70kilometrowy koniec świata.
uśmiechał się rozbrajająco, jakby tym swoim basowo trzeszczącym jak stara płyta głosem pytał o najbliższą piekarnię, a nie o za70kilometrowy koniec świata.
- Wie, Pan, to dość daleko jest. – spojrzałam na kufry bagażnikowe i mapę wmontowaną na kierownicy i ugryzłam się w język. - Musi Pan jechać prosto droga rowerową, potem przy centrum handlowym w lewo…
- Ale w które lewo? – roześmiał się.
- No ja akurat muszę Pana rozczarować, ze stronami sobie radzę.- choć faktycznie, myśl o Siostrze, która dopuszcza się szeregu akrobacji, ustalając, w które lewo ma skręcić i mnie rozbawiła setnie.
- A to ewenement wśród Kobiet, doprawdy.
zmieniło się światło i ruszyliśmy, bo obojgu nam trasa wyznaczała ten sam kierunek [nie nie, ja nie porywałam się na Hel w żadnym wypadku]. kilka kilometrów jednak przyszło przerowerować nam razem. dowiedziałam się, że Rowerzysta Urokliwy spod Katowic pedałuje, drugi tydzień już i że podejrzenie lewej z prawą pomylenia wziął z Mazur, kiedy to mając lepszą widoczność na drodze, Kobiecie prowadzącej auto pokazywał, żeby się zatrzymała, a Ona rzecz oczywista, na owy znak dodała gazu, delikatnie wpakowując się na coś tam i niechcący stłuczając swój samochód…
-Kobiety mają jakąś magiczną zdolność odbierania wszystkiego na opak. – skończył swoją opowieść.
- Nie, Kobiety są po prostu gorszymi kierowcami.- skwitowałam.
pożegnaliśmy się serdecznie tam, gdzie On miał skręcić w swoje lewo, a ja w swoje prawo [ i zupełnie nie wiem, jaką męską orientacją się kierował, gdy trzy razy z uporem maniaka, próbował ruszyć w prawo ;)]
wyrzut sumienia odnośnie Gorszych Kierowców skierował moją głowę w stronę ostatniego prowadzenia auta w moim wykonaniu, kiedy złapałam się na tym, że nie pamiętam czy u góry jest 3ka czy 4ka i zaczynam po cichu odliczać sobie biegi od początku, od jedynki…
to z kolei naprowadziło mnie na dawną już dość historię, gdy korzystając z wyjątkowego uroczyska wieczoru, zaszyłam się autem z trójkowym radiem na parkingu z widokiem obłędnym. wszystko to do kupy w połączeniu z moją duszą rozmarzoną i ogrzewaniem włączonym [zimno wszak]… skutecznie rozładowało akumulator… pierwsza w nocy, obok para zajęta sobą i mój rzężący nikło silnik… ratunku znikąd… no prawie znikąd, bo potem zjawiło się Dwóch Rycerzy w czarnym, sportowym aucie, co najpierw mojego Ledwożywego Nadmalucha na popych reanimować próbowali, a jak to się nie udało [bo coś tam wciskałam nie tak i tylko sturlać się z górki dałam radę] to nadjechali za mną z jakimiś tajemnymi kabelkami, które tu podłączyli i tam i Cudo Moje Niecudne Wcale gromkie bruuuum uczyniło…
mylenie wciskania pedałów z kolei, do pamięci przywiodło fakt omijania pewnej Naddziury, kiedym gaz z hamulcem pomyliła przez moment jak stuprocentowa, niepodważalna blondynka z kawału…
no a później do głowy mi Siostrul wpadła, co raz ręcznego nie zaciągnęła, przy ulicy pochylnej parkując, i złośliwa Błękitna Strzała stoczywszy się nieco, główną ulicę zablokowała. na to policja się zjechała, ruch wahadłowy zarządzając. a wszystko to, kiedy Siostra Moja na chwilunię dosłownie do sklepu weszła bluzeczkę zmierzyć…
[a o historiach z jazdą pod prąd w tle, nawet przecież nie warto wspominać…]
aż dziw bierze, że Kobiety statystycznie mniej wypadków powodują niż Mężczyźni. tak naprawdę to znam tylko kilka Kobiet, które nie wyczyniają takiej ekwilibrystyki za kółkiem, a jedynie jednego Mężczyznę [z opowieści świadkującego temu pasażera], który jechał na rondzie w lewo…
ze spokojem sumienia więc oddaję kluczyki stestosterowanym kierowcom. zresztą, czy od wielkiej męskiej dłoni kręcącej kierownicą, za kółkiem może zdarzyć się coś bardziej seksownego?
ja tam jestem świetnym kierowcą a że motorniczy tramwaja zawsze sie upiera że on musi jechac prosto po torach to juz nie moja wina ;)to mówłam ja - morderca opon :) poki co na koncie 3 samochodowe i dwie rowerowe :)
OdpowiedzUsuńJa pamiętam tylko, z jaką gracją i serdecznością w oku przepuściłaś pana, który bezczelnie na Tobie pierwszeństwo raczył wymusić. I jak cudnie, przeze mnie dopingowana, cieszyłaś się z faktu, że panowie nie zdołali Cię "myknąć z prawej". Jak na trasie Człuchów – Gdynia na podwójnej ciągłej i na zakręcie raczyłaś właśnie zawrócić, ożywiając klakson jadącego za nami TIRa, by potem nad krawężnikami przelecieć usiłując dostać się na stację w celu uzyskania informacji, gdzie ten cholerny zjazd na te nieszczęsne Tokary [bo przecież nawigatorem byłam ja, której orientacja w terenie...jaka orientacja???...]. I tylko Ty tak zjawiskowo pięknie blokujesz pas, bo przecież właśnie olśniło Cię, że ten skręt w lewo to tutaj. Może i mężczyźni za kółkiem diabelnie seksowni są, może i nawet lepiej prowadzą [choć mój sister osobisty może się z nimi śmiało równać] to jednak nie mają Twego uroku w całej tej sztuce prowadzenia.
OdpowiedzUsuńCzy tu można kupić kaktusa?
OdpowiedzUsuńo całego będzie trudno, ale mamy zestawy kaktusowych kolców całkiem w promocji ;)
OdpowiedzUsuń