piątek, 28 października 2011

nie-matka Polka?

heh… otwieram ja sobie spokojnie necisko poczciwe wczoraj, a tam… a tam wyskakuje mi na pół monitora piękna, zmysłowa i w dodatku w ciąży Anna Mucha, co się okładką w Vivie błyszczy, choć chyba jednak odwrotnie… chyba jednak bardziej Viva Anną Muchą na okładce się pulchni. nieistotne. tak czy owak Anna Mucha sztuk jeden obecna. piękna i zmysłowa obecna i ciąża też sztuk jeden jak najbrzuszniej widocznie obecna. a podpisy pod okładką? a podpisy, że ho! że kontrowersyjnie, że dwa obsikane paski, że orgazm w czasie porodu…
i tak mi się przypomina zaraz, jak to Matula Moja własna zwykła Bakułę od nienormalnych wyzywać, bo ta oficjalnie [lat temu przecież sporo] śmiała przyznawać się, że dzieci mieć nie chce, ba, że dzieci nawet nie lubi, ewentualnie cudze, nie w nadmiarze byle, a nawet ino na chwilę krótką. patrzyłam w zachwycie na tę stronę Bakuły. i na to, że potrafi stawać murem przeciw matkopolskiemu społeczeństwu i na to [nastoletnio-buntowniczo zdaje się], że potrafi Matulę Moją zirytować… a na to wszystko jeszcze, że z wrodzoną sobie nonszalancją, dofinansowała [Bakuła, nie Matula] likwidowanie odstawania uszu u dzieci, żeby skoro już są nieznośne, to choć estetyczne były…
biegnę Ci ja zatem, Urodzony Kiedyśtam Nieczytelniku, do kiosku dziś w poszukiwaniu tego wywiadu z Muchą, co takie kontrowersje i oburzenie tłumów wzbudził… i co ja widzę? widzę piękne zdjęcia i fajną, błyskotliwą rozmowę, ciut pod tytułem „trochę się kryguję, ale i tak Wam powiem”. a co takie emocje internautów wzbudziło? otóż to:
„…dwie obsikane kreski, które nagle podwójnie przekreślają twoje plany”. nareszcie. Chylińska za felietonowe burzenie obrazu Matki Polki była niemal wyklęta, Gretkowska za Polkę z kolei zyskała miano skandalistki. Mucha trafiła na pierwsze strony wiadomości internetowych. może świat się jednak zmienia? choć z drugiej strony… cóż w tym wyznaniu tak kontrowersyjnego? oczywiście, że w ślad za dwiema kreskami idzie jakby wyznaczoną z góry trasą nowy Wielki Mały Człowiek, ale dla kobiety, która się nie spodziewa, ba i dla tej, która się spodziewa nawet, to istny szok i lekki koniec jakiegoś tam świata. pamiętam, jak uroczo roztrzaskiwałam o ścianę testy, których obsikanie przysparzało wciąż o tę jedną kreskę za mało… czekałam na tę drugą, jak na zmiłowanie. a jednak… a jednak, kiedy pojawiły się dwie, nie było euforycznej radości, tylko prędka pierwsza myśl: „kurwa, co teraz?”… obrazoburcze? pewnie w społeczeństwie, gdzie nawet jerozolimska Matka Boga traktowana jest jak Polka Polsce przynależna, powiedzenie głośno „do dupy, że jestem w ciąży” grozi kamienowaniem, a matki w serialach przewracają uśmiechnięte, czyściusieńkie, na biało ubrane bobaski z brzuszka na plecki, same uśmiechając się najszerzej, pewnie w takim społeczeństwie obrazoburcze jest. jak mówi Najsztub w wywiadzie z Muchą, tkwi w  Polakach sporo pretensji do ciężarnego cudzego brzucha. kiedym w 9 miesiącu ciąży ośmielała się pod szantową sceną wymachiwać żwawą jeszcze nogą, ludzie patrzyli na mnie, jakbym co najmniej dokonywała zbiorowego mordu na przyszłych pokoleniach… prawda jest taka, że Armagedonica kręci teraz dupką, ilekroć usłyszy co bardziej rytmiczny kawałek… może to przez moje hopki a może zupełnie nie…
tak czy inaczej, kobiety mają prawo nie chcieć być w ciąży, mają prawo wkurzać się na to, że spirala nie przetrzymała próby i okazała się bastionem raczej do przebycia… mają prawo mówić „wolę swój wyspany świat niż wstawanie dla Kogoś w środku nocy” nikomu nic do tego. gdzieś tam w moim świecie pojawiły się dwie absolutnie fantastyczne kobiety, które po urodzeniu drugiego dziecka, zaczęły chyba być dofinansowywane z jakiegoś projektu polityki prorodzinnej, bo ciągle pytają mnie „a kiedy drugie? bo to wiesz, potem się już nie chce… jak się teraz nie zdecydujesz, to później tylko trudniej. zresztą, mniejsza różnica wieku, to dzieciaczki się lepiej dogadują…” i tak w kółko… strach pomyśleć, co by było, gdybym Armagedonicą się nie mogła w ich domu „odhaczyć”… efekt jest taki, że unikam fajnych tych przecież babek jak ognia, bo mnie akurat na incipit brzmiący. „Czterolatek i Niemowlę w jednym stali domu…” cierpnie skóra… a czy ja je przekonywałam, że posiadanie dwójki malutkich dzieci złym pomysłem jest? ech…

więc tak, obsikane dwie kreski mają absolutne podstawy być krawędzią nad przepaścią…

PS a jeśli o ten superorgazm w czasie porodu chodzi… hmm z całego serca Pannie Annie życzę, żeby go nie tylko doświadczyła, ale i w ferworze tych jakże niebanalnych zmagań w ogóle go zauważyć zdołała…;)

PS'- POZA SPRAWĄ
a Pani Doktor cała Klacz z całego serducha śle mega gratulejszyns! ;)

3 komentarze:

  1. witaj serdecznie...:)

    Pisanie to coś więcej niż dobór słów z całej gamy dostępności.... Słowa pisane, które łączą się w zdania- tak jak ogniwa splatające się wzajemnie tworzą łańcuch- potrzebują czegoś jeszcze. Tego, czego śledząc tekst nie da się zauważyć wprost,ale czytając go uważnie można odczuć.
    Tym tajemniczym Czymś jest wewnętrzna cząstka osobowości Autora, którą wkłada On w słowo i udostępnia Światu w zaufaniu....
    Okruszek własnego wnętrza darowany Mu po to, aby Go ubogacić...

    Przeczytałem pisane tutaj przez Ciebie słowa...,spojrzałem na Świat ...i zobaczyłem, że dodały Mu one uroku i stał się bardziej wartościowy.

    Pozdrawiam Ciepło....
    Rekin_Tygrysi.
    P.S.
    Miło mi być Twoim gościem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Agitatorkom z ligi polskich rodzin mówimy stanowcze nie!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Rekinie, ze sporym zawstydzeniem, mogę tylko powiedzieć "dziękuję :)"

    OdpowiedzUsuń