ech. i nadszedł ów dzień. ruszyłyśmy na składzik! a cóż to za składzik był! a ruszenie jakie! dwie Zupełnie Niezwykłe Kobiety [no dobra, Obłąkane pasuje równie dobrze…] uzbrojone po pachy w legginsy [względnie jeansy podarte na tyłku], śrubokręt sztuk jeden, rozdzierające się, za małe rzecz jasna na składzikowe klejnoty, ale przynajmniej zielone worki na śmieci i jedno stare prześcieradło, rzuciły się w wir walki z wrogiem, co przez ponad ćwierć wieku nazbierał nie lada oddziały… bezwzględność nasza jednak nie miała granic, ofiary były liczne, trup ścielił się gęsto, przyprawiając worki o dziury, a nas o białą gorączkę… nie obeszło się bez starcia z krzyżem [nie byle jakim, plastikowym w najczystszej swej przezroczystości] i tak, również w nas stoczyła się walka wewnętrzna… jakobyśmy nagle przed Pałacem Prezydenckim stanęły w dwóch obozach jednocześnie…zachowawszy jednak zimną krew i zapewniwszy krzyżowi godne towarzystwo medalików w ilości niezliczonej [swoją drogą przemiły ich właściciel musiał być tajnym owych komunijnych medalików dealerem] uspokoiłyśmy sumienie i przeniosłyśmy wszystko w bezpieczne miejsce…
… na tyle bezpieczne, że już wiemy, iż do emerytury nijak jako włamywaczki nie dorobimy… problemem była kłódka podstępna, problemem był klucz przedziwny, z dziwnie wyskakującym pitutkiem [i nie powiem słowa, z czym kojarzył się ów wyskakujący pitutek i do jak roztrzęsionych rąk w jego użyciu nas doprowadził]…
pokonawszy zamki, zapadnie, ciemność, wilcze doły i trutki na szczury uznałyśmy, że możemy zabrać się za poważniejszy kaliber działań, mianowicie za regału rozbrajanie… śrubokręt [sztuk jeden, że przypomnę] nie pasował do śrubek nijak, ale niezrażone tym drobnym niedociągnięciem, przy westchnieniach wszelakich, ale bez użycia młotka, regał na półki rozdzieliłyśmy… wynieść trzeba było zatem dwa boki- zdecydowanie zbyt długie, by móc je liczbami opisać [albo i narrator tej historii w zetknięciu się ze wszystkim powyżej 20 cm czuje się mocno zagubiony] i cztery półki pomniejsze. żaden to byłby problem na cztery ręce, gdyby… gdyby w kącie podstępnie nie czyhała szafka na buty… a ileż można biegać po schodach w tę i z powrotem parter – piętro drugie, piętro drugie- parter??? [czy tam w odwrotnej kolejności]… umyśliłyśmy więc, że jedna dziarsko pochwyci regał, druga szafkę… bo co? Kobieta nie da rady głupiemu regałowi? głupiej szafce nie poradzi? założenie w swej prostocie doskonałe, w wykonaniu hmm… kojarzysz może Drogi Nieczytelniku czeską bajkę Sąsiedzi? otóż w całej rozciągłości TAK! możesz spokojnie puścić wodze fantazji… nawet nie na zasadzie luźnych skojarzeń… w tym momencie, absolutnie i bez cienia wątpliwości, to byłyśmy My, tylko zamiast obciachowych czapek, miałyśmy piersi [dla jasności sytuacji, mamy je nadal, aż tak mrożącą krew w żyłach ta historia się nie okazała]… o ile sklejenie wszystkiego, co mogło nam się porozpadać, taśmą [że sparciałą i puszczliwą to zupełnie nieistotne] stanowiło jakiś tam przejaw rozsądku, o tyle spakowanie półek w prześcieradło, licząc, że zamieni się ono w samonośną torbę inspektora Gadżeta, okazało się pomysłem hmm co tu kryć, lekko chybionym… nie przewidziałyśmy bowiem, że prześcieradło owo karierę za sobą ma sporawą i nie wiedzieć czemu, nie z najprzedniejszego jedwabiu utkane jest, co dało się słyszeć gromkim „TRAAACH” na klatce schodowej…
pojęcia nie masz, Drogi Nieczytelniku, jak trudno jest utrzymać szafkę na buty z bezczelnie otwierającymi się dolnymi drzwiczkami [tak, sparciała taśma], półek szereg wypadających z rozdartej pościeli, ba i dwie przecież półki dłuuuuuuuuuuugie pod drugą pachą kitrane, samemu mając problem z utrzymaniem równowagi przy wszechogarniających spazmach śmiechu…nawet, jeśli się jest dwiema Zupełnie Niezwykłymi Kobietami… ludzie mijali nas, niekoniecznie orientując się, czy to takie pokazy cyrkowe, czy może happening jakiś artystyczny…
jak doczołgałyśmy się na dół? pojęcia nie mam, jakim cudem jeszcze trzy telewizory zniosłyśmy bez naszego i ich szwanku? pamięć moja wymazała całkiem, ale czuję [oprócz wyćwiczonych mięśni tych i owych, i tamtych, co o nich pojęcia nie miałam, że je mam w ogóle] żuchwę jakby w zawiasach poluzowaną …
pojęcia nie masz, Drogi Nieczytelniku, jak trudno jest utrzymać szafkę na buty z bezczelnie otwierającymi się dolnymi drzwiczkami [tak, sparciała taśma], półek szereg wypadających z rozdartej pościeli, ba i dwie przecież półki dłuuuuuuuuuuugie pod drugą pachą kitrane, samemu mając problem z utrzymaniem równowagi przy wszechogarniających spazmach śmiechu…nawet, jeśli się jest dwiema Zupełnie Niezwykłymi Kobietami… ludzie mijali nas, niekoniecznie orientując się, czy to takie pokazy cyrkowe, czy może happening jakiś artystyczny…
jak doczołgałyśmy się na dół? pojęcia nie mam, jakim cudem jeszcze trzy telewizory zniosłyśmy bez naszego i ich szwanku? pamięć moja wymazała całkiem, ale czuję [oprócz wyćwiczonych mięśni tych i owych, i tamtych, co o nich pojęcia nie miałam, że je mam w ogóle] żuchwę jakby w zawiasach poluzowaną …
jeju… jak to możliwe, że głupie sprzątanie w Zacnym Towarzystwie najprzedniejszą zabawą się staje?
PS i tak, dajemy się wynająć na piwnicowe włamy [choć przyznajemy, niekoniecznie szybkie i bezszelestne], oczyszczanie składzików i inne występy oraz imprezy okolicznościowe :)
o kochane aż żal że tego na własne oczy nie widziałam a i skarbów składzikowych podziwiać nie mogłam :)
OdpowiedzUsuńchociaz jeśli choć w częsci kuchni w owym lokum dotrzymywał owy składzik kroku to obawiam sie że mogłabym tego nie przeżyć ;)
padłam ze śmiechu po raz drugi i nie wiedzieć czemu dziś mam problem z jakąkolwiek czynnością, która żuchwy użycia wymaga ;) skarby składzikowe kuchni godne, bo również kitrane przez jakieś ćwierć wieku ;) dziś czas na przedpokój i wielkie jego szafne czeluści, ktoś chętny ?? ;)
OdpowiedzUsuńPS. Sprzątanie w takim towarzystwie, to nie sprzątanie tylko czysta przyjemność :))) [choć co do czystości skarbów składzikowych wypowiadać się nie będę ;) ]
chetnie pomoge tyle że tak zdalnie to troche trudno ;) to może j dla dzielnych sprzątających grila zrobie ;) długi weekend idzie, nowy basen w ogródku stoi, wódka sie chłodzi. Zapraszam
OdpowiedzUsuń