szlag by to…
pewnego pięknego, choć niekoniecznie słonecznego poranka, na jednej z babskich wycieczek plebiscyt najpiękniejszych aktorek, aktorów, celebrytów i innych postaci nadających się na zalaminowaną listę osobistą [patrz Przyjaciele] czyniłyśmy. byłyśmy we trzy, we trzy skrajnie rożne osobowości, jeszcze skrajniej różniejsze gusta… sprzeczałyśmy się więc o boskich aktorów, o aktorki na ekranach międzynarodowych pokazujących swoje oblicze, piosenkarzy, piosenkarki i ludzi, co niewiadomo skąd i po co na pierwszych stronach pudelka, ZoneRomantica i „Faktu” się pokazują… opinie na temat jednego nazwiska wahały się od „poszłabym z nim, oj jak poszła bez pytań żadnych” do „na bezludnej wyspie, po pijaku kijem przez szmatę bym nie tknęła”. różnice światopoglądowe umilały górską, dojaskiniową wędrówkę, pozwalały tworzyć dyskusyjne obozy „dwie na jedną” albo „jedna na jedną na jedną”… a że dysputy prowadzić lubimy, że ho!, szlak mijał dziarskim, bo sprzecznym często krokiem… aż w pewnym momencie, zgubna dla sporów jak się okazało kategoria „polska aktorka” padła… i wszystkie po jednej linii frontu stanęłyśmy jak raz. tempa zwolniwszy, w zadumaniu spokojnym i zgodzie na Annę Przybylską z lekką rezygnacją w głosie wskazałyśmy [i tak, Drogi Nieczytelniku, nijak nas obeszło, czy wielkie role Ofelii było dane jej zagrać, ba, czy dyplom sztuki aktorskiej w kieszeni, szufladzie czy gdzie tam bądź posiada…]
pech chciał, że w tymże momencie, milion kilometrów od nas podobnymi egzystencjalnej wagi dyskusjami Dwóch, czy iluś tam Młodych Mężczyzn zajmowało się zapamiętale. a że nie byli to Mężczyźni tak do końca mi znowu obcy, wyniki ich sondy międzybiurkowej dane mi było poznać. i cóż? któż jawił się na pierwszym miejscu Aktorek Zjawiskowych? tak, Drogi Nieczytelniku [zresztą, pewnie bardzo Cię to nie zdziwi] znów Anna P. to już było sporawo na moje skołatane serce i kompleksy, bo jakże to, można być tak bezapelacyjnie pięknym? jak godzi się taką urodą ludzi wokół onieśmielać? żeby jeszcze charakter podły, głupota jakaś, ale wiadomo, że gdynianka z założenia zła być nie może. no nie może. potwierdził to jeden wywiad, drugi, trzeci też cholera [nawet ten, przy którym zdjęcie skutecznie postem niedawnym w Cynamonie zapisywałam], potwierdzały też [i znowu chce się powiedzieć cholera!] doniesienia Tych, co gdzieś tam się z Oną Zjawiskowością na kinderbalu przedszkolnym zetknęli…
pewnego pięknego, choć niekoniecznie słonecznego poranka, na jednej z babskich wycieczek plebiscyt najpiękniejszych aktorek, aktorów, celebrytów i innych postaci nadających się na zalaminowaną listę osobistą [patrz Przyjaciele] czyniłyśmy. byłyśmy we trzy, we trzy skrajnie rożne osobowości, jeszcze skrajniej różniejsze gusta… sprzeczałyśmy się więc o boskich aktorów, o aktorki na ekranach międzynarodowych pokazujących swoje oblicze, piosenkarzy, piosenkarki i ludzi, co niewiadomo skąd i po co na pierwszych stronach pudelka, ZoneRomantica i „Faktu” się pokazują… opinie na temat jednego nazwiska wahały się od „poszłabym z nim, oj jak poszła bez pytań żadnych” do „na bezludnej wyspie, po pijaku kijem przez szmatę bym nie tknęła”. różnice światopoglądowe umilały górską, dojaskiniową wędrówkę, pozwalały tworzyć dyskusyjne obozy „dwie na jedną” albo „jedna na jedną na jedną”… a że dysputy prowadzić lubimy, że ho!, szlak mijał dziarskim, bo sprzecznym często krokiem… aż w pewnym momencie, zgubna dla sporów jak się okazało kategoria „polska aktorka” padła… i wszystkie po jednej linii frontu stanęłyśmy jak raz. tempa zwolniwszy, w zadumaniu spokojnym i zgodzie na Annę Przybylską z lekką rezygnacją w głosie wskazałyśmy [i tak, Drogi Nieczytelniku, nijak nas obeszło, czy wielkie role Ofelii było dane jej zagrać, ba, czy dyplom sztuki aktorskiej w kieszeni, szufladzie czy gdzie tam bądź posiada…]
pech chciał, że w tymże momencie, milion kilometrów od nas podobnymi egzystencjalnej wagi dyskusjami Dwóch, czy iluś tam Młodych Mężczyzn zajmowało się zapamiętale. a że nie byli to Mężczyźni tak do końca mi znowu obcy, wyniki ich sondy międzybiurkowej dane mi było poznać. i cóż? któż jawił się na pierwszym miejscu Aktorek Zjawiskowych? tak, Drogi Nieczytelniku [zresztą, pewnie bardzo Cię to nie zdziwi] znów Anna P. to już było sporawo na moje skołatane serce i kompleksy, bo jakże to, można być tak bezapelacyjnie pięknym? jak godzi się taką urodą ludzi wokół onieśmielać? żeby jeszcze charakter podły, głupota jakaś, ale wiadomo, że gdynianka z założenia zła być nie może. no nie może. potwierdził to jeden wywiad, drugi, trzeci też cholera [nawet ten, przy którym zdjęcie skutecznie postem niedawnym w Cynamonie zapisywałam], potwierdzały też [i znowu chce się powiedzieć cholera!] doniesienia Tych, co gdzieś tam się z Oną Zjawiskowością na kinderbalu przedszkolnym zetknęli…
a na domiar złego dziś… [bo tak, Cierpliwy Nad Wyraz Nieczytelniku, to znów wstęp był tylko…] dziś przyszło mi zajmować się trójką dzieci [nie, żebym uległa nagłemu rozmnożeniu, pozbierałam po mieście cały nasz rodzinny Plan Pięcioletni po prostu]. wszystko było całkiem gites, póki pozwalałam 3, 8 i 13 latkom ganiać się w ulewie, taplać w błocie i zapewniać sobie inne, bosko niebanalne i brudno wrzaskliwe rozrywki. ale kiedy do suszenia przyszło… do zamknięcia ich w jednym pomieszczeniu doprowadziłam… Młody Cwany chciał zabawek Armagedonicy, czemu Armagedonica histerycznie się sprzeciwiała [bo młodsza może i owszem, ale głupia przecież nie jest], a to w całym rozbawieniu nakręcało tylko Młodego Cwanego, więc zabierał to, co Jej ulubione, zgodnie ze starogreckim prawem gościnności. Nastoletnia Urocza znowu, próbowała Młodego Cwanego utemperować, co byłoby całkiem fajne, gdyby Ten się Jej słuchał, a nie z nią kłócił… więc zamiast względnej ciszy, przez pół dnia mieliśmy Trzy Wściekłe Wrzaski w kanonie…
AAAAAAAAAAA!!! do tej pory kwadratową mam głowę, uszy zwiędłe, obłęd malujący się na twarzy [no dobrze, to znowu nie taki tymczasowy efekt], ale przedziałek ciągle się nie chce przyczesać, a spokój ducha drży skulony w kąciku bezrozumu… a przecież, spójrzmy prawdzie w oczy, jakąś tam wprawę w opiece nad dziećmi posiadam… [może dowodzenie Przestępczością Zorganizowaną w liczbie stadnej jest jednak łatwiejsze do opanowania…?]
i tak dziś przypomniałam sobie o Annie P., bo w końcu ta Nieskazitelna Figura niedawno trzecie urodziła Dziecię, mąż jej za piłką gania od rana do wieczora, a Jej spokój ducha całkiem na miejscu się wydaje… chylę czoła [bez kpin teraz], chylę czoła z największym podziwem [i tak, wiem, że pełno jest pewnie na świecie Matek, co i 3kę i 4kę dzieci fajnie wychowć potrafi, i piękne są, i taszczą dzieci za Mężem po świecie całym i jeszcze do chwil słabości potrafią się przyznać bezwstydnie, ale mnie Ta się właśnie w oczy rzuciła].
i tak dziś przypomniałam sobie o Annie P., bo w końcu ta Nieskazitelna Figura niedawno trzecie urodziła Dziecię, mąż jej za piłką gania od rana do wieczora, a Jej spokój ducha całkiem na miejscu się wydaje… chylę czoła [bez kpin teraz], chylę czoła z największym podziwem [i tak, wiem, że pełno jest pewnie na świecie Matek, co i 3kę i 4kę dzieci fajnie wychowć potrafi, i piękne są, i taszczą dzieci za Mężem po świecie całym i jeszcze do chwil słabości potrafią się przyznać bezwstydnie, ale mnie Ta się właśnie w oczy rzuciła].
i szlag by to…
mówię Wam, Bóg stworzył Annę P. Kobietom na złość.
i było jej też dorysować te atletyczne wąsy ;)
Z Gdyni są najbardziej zajebiste dziewczyny i tyle ;)
OdpowiedzUsuń