i wrócił Mężczyzna Mój Domowy z Wielkiej Przyprawy. po lekko ponad dwa tygodnie trwającej nieobecności dyktowanej zdobywaniem mórz i niderlandzkich lądów Rodzina powitała go radośnie, okrzykami Aleś się opalił, a jak schudłeś, no świetnie wyglądasz, świetnie, opowiadaj… A Mała Armagedonica, to musi wisieć na Tobie bez przerwy! to prawda, Ona wisi bez przerwy i to prawda, On wygląda świetnie. tylko nie wiedzieć czemu, jeśli przypomnę sobie mój powrót z tygodniowego, babskiego wypadu do Nieważnegdzie, nie ma w tych wspomnieniach ani okrzyków, ani salw entuzjastycznych, a oschłe raczej w wyrazie No i jak było? oczywiście, istnieje możliwość, że nie opaliłam się specjalnie, że nie wyglądałam świetnie, bo to, że nie schudłam, to nawet pewne. i nie o brak komplementów tu chodzi, a o różnicowanie jakieś wjazdów rodzicielskich.
kiedyśmy plany wakacyjne Rodzicielom Naszym nakreślali, z oczywistym zrozumieniem przyjęto wypad całorodzinny, z najwyższym zainteresowaniem i troską potraktowano morskomilowe Mężczyzny Mojego z domu ubywanie, ale na wieść o opuszczeniu gniazda przez Matkę Nieopierzonego Smroda ciężkie zawisło w powietrzu zdanie: No, ale chyba wybierasz się z Dzieckiem? nie wybierałam się. to było dla rodziców moich aż nadto, ton wypowiedzi Rady Starszych wyraźnie zdradzał zdegustowanie pełne, jakobym Trzyletnią Biedną Dziewuszkę pod przytułkiem z pudełkiem zapałek miała zostawić, a nie z Jej Ojcem własnym, rodzonym, co słowo daję, w starciu Armagedonica- On, ma pewne sukcesy.
niezrażona opiniami wokół, jako Najwyrodniejsza z Matek Wyrodnych, zostawiwszy Instrukcję Obsługi, zestawy ubrań na dni ciepłe, zimne i niewiadomo jakie [nie, żebym nie ufała ojcowskiej stylizacji albo żeby zależało mi jakoś bardzo na kolorystycznym góry z dołem dopasowaniu, ale dlatego, iż już wcześniej okazało się, że pidżamę z dresem pomylić jest niezwykle łatwo…], upewniwszy się, że stołówka babcina otworem każdego dnia na utrudzonych Pracujących i Brojących czeka, strony swe rodzinne bezczelnie i bezwyrzutnie opuściłam. Domownicy Moi poradzili sobie nad wyraz, nikt nie zginął, dom nie spłonął… a jak troskliwie, zaangażowanie i ponad granice sprawnie, i oporządliwie, dowiedziałam się od wszystkich, co poczynania Biednego, Pozostawionego Samemu Sobie Ojca śledzili z tchem zapartym i łzami wzruszeń w oczach.
Mężczyzna Mój Domowy jakoś wielkiego halo nie robił z faktu, iż przyszło mu odbierać Armagedonicę od Rodziców Swoich, wracając z pracy po 17, stołować się tam do 19, po czym do domu przybywszy, Dziecię wykąpawszy [mam nadzieję] kłaść Je padnięte do łóżka… czyny te jednak w rodzinie wiekopomnymi ogłoszone zostały, a Armagedonowy Tato wzorem wszelkich cnót ojcowskich stał się, kłam kładąc wszelkim pogłoskom o męskim w rodzicielstwo niezaangażowaniu...
Mężczyzna Mój Domowy jakoś wielkiego halo nie robił z faktu, iż przyszło mu odbierać Armagedonicę od Rodziców Swoich, wracając z pracy po 17, stołować się tam do 19, po czym do domu przybywszy, Dziecię wykąpawszy [mam nadzieję] kłaść Je padnięte do łóżka… czyny te jednak w rodzinie wiekopomnymi ogłoszone zostały, a Armagedonowy Tato wzorem wszelkich cnót ojcowskich stał się, kłam kładąc wszelkim pogłoskom o męskim w rodzicielstwo niezaangażowaniu...
zasłużywszy więc na wypoczynek, nic dziwnego, że dziś jako bohater porejsowy, niemalże narodowy powitany został. nikt mu jednak nie powiedział, że przez te dwa tygodnie z górką żona jego jakoś sobie radziła z Armagedonicą, spędzając z nią dnie raczej całe… wszak, że nikt nie zginął a dom nie spłonął, widzi… zresztą, co w tym nadzwyczajnego, z Matką przecież Dziecko zostało…
hmm i tak sobie myślę, że mogą sobie być te tacierzyńskie [nawet wordowski słownik z uporem maniaka poprawia na macierzyńskie], te akcje społeczne: szczęśliwa mama = szczęśliwe dziecko, ale równouprawnienie w domu [choć słowo daję, że Tato Armagedonicy, Tatem jest na szkwał] to raczej mit niż perspektywa…
bo chyba nie ma czegoś takiego, jak równouprawnienie ... w naszym społeczeństwie pokutuje mit "Matki Polki", tak jak nasze babcie, mamy tak i my teraz powinnyśmy oddać się całe matczynym obowiązkom (które nie tylko nad dzieckiem ale i nad mężem trzeba roztoczyć), ale czy ktoś zastanowił się kiedyś nad tym, że i nam należy się czas dla siebie? a ojcowie no cóż, jakby nie patrzeć też udział wzięli w stworzeniu naszych pociech, więc dlaczego ich się pod niebiosa wznosi jak się sami dzieckiem zająć mają, a nam się nic nie mówi ?? nie wiem ... ale jak wiadomo ja ekspertem w tej dziedzinie nie jestem i chyba jeszcze długo nie będę ...
OdpowiedzUsuńHmm jak to sie nie nalezalo wzdychanie wielkie jakosmy z naszej babskiej wyprawy piekne i szczuplejsze powrocily wszak to pakiet odchudzajacy byl o strefie relaksu nie wspominajac i do tego jeszcze omijalysmy slodki bufet szerokim lukiem wiec ja bym oczekiwala fantastycznych westchniec i takich tam :) a jesli zas idzie o rodzicielstwo choc doswiadczenie mam raczej ubogie jak to powiedzial moj czcigodny malzonek ze on nie rozumie dlaczego mowi sie kochana Matko i jedynie czcigodny Ojcze to mu wyjasnilam ze wlasnie z tego braku rownouprawnienia ja zawsze bede kochana Mamusia on on jedynie drogi Tatus ;)
OdpowiedzUsuńto co za rok jedziemy znowu do gdziebądzia ?:)
OdpowiedzUsuń